Ziemią malowane - wernisaż wystawy malarstwa

Utworzono: 19-02-2015

Braciszewska_zaproszenie_1.jpg

Magda Braciszewska-Klimek, artysta malarz i grafik. Urodzona w 1977 roku w Warszawie. 1997 – 2002 studia na warszawskiej Akademii Sztuk Pieknych, na Wydziale Grafiki. W 2002 roku dyplom z wyróznieniem rektorskim w pracowni grafiki warsztatowej prof. Rafała Strenta.

W swych budowanych fakturą uzyskiwaną z wykorzystywaniem naturalnych jak piasek i ziemia środków malarskich tworzy epicką wizję rodzimego pejzażu i dynamiczne formy inspirowane naturą i ruchem konia. Swe artystyczne fascynacje realizuje również w  formach graficznych i fotografice.

OSIAGNIECIA:

Stypendium Ministra Kultury i Sztuki 1999–2000

Nagroda Rektora ASP w październikowej edycji konkursu Grafika Warszawska 2002 

Honorowe wyróżnienie VI Jesiennego Salonu Sztuk – Ostrowiec Świętokrzyski 2002

III Nagroda, lipcowa edycja konkursu Grafika Warszawska 2001

Nagroda Rektora ASP, majowa edycja konkursu Grafika Warszawska 2000

Prace w zbiorach prywatnych w Polsce, Irlandii, USA

Braciszewska_plakat_1.jpg

Maluję tym, co mam pod nogami...- mówi o swojej twórczości Magda Braciszewska- Klimek, kobieta renesansu, malarka, projektantka graficzna, instruktorka jeździectwa i wielka miłośniczka koni. Ziemia, glina, piasek, to kompozycje, z którymi zazwyczaj nie kojarzy się nam, odbiorcom, efekt końcowy, czyli obraz. Coś, co powstało pod wpływem - jak sama o sobie zwykła mówić - nagłego ataku weny, bo choć może nie malować miesiącami, wystarczy odpowiednie światło, ruch powietrza, widok zatrzymany w kadrze pamięci, by Magda zaczęła utrwalać to, co jej w duszy gra.

Malarstwo nie jest moim wyuczonym zawodem, dyplom zrobiłam z grafiki warsztatowej... Malować na studiach nie znosiłam... Teraz malarstwo jest drogą i możliwością realizacji twórczej potrzeby... Jeśli już jesteś tym twórcą, to musisz jakoś wyrzucać na zewnątrz to, co w tobie siedzi, jakoś się zrealizować, skomunikować sama ze sobą.

Pytana o technikę niezmiennie odpowiada - Własna... Maluję materią codzienną i prozaiczną. Lecz gdy przyjrzymy się jej z bliska i z uwagą, w piasku, glinie i ziemi odkryjemy bogactwo kolorów i faktur...

Nie sposób uciec przed tworzywem naszej bohaterki wieczoru. Tematyka, która sobie upodobała, to pejzaże i motywy zainspirowane ruchem i dynamiką konia. Czy to przeciętny zjadacz chleba, czy też wysokiej klasy sybaryta, którego nic już nie zaskoczy i nie zdziwi, bo przecież koń jaki jest każdy widzi, a i wierzba już wszędzie była, i łąkę i liście i trawę znają wszyscy, odczuje wtórne zdumienie. Ja je przynajmniej odczuwam, bo prace Magdy zadziwiają. Bo i sama artystka jest nieprzewidywalna. Magdo, nie ustawaj, rozpalaj w nas żądze konsumpcji Twojej sztuki i nigdy nie przestań zadziwiać. Niech pobyt w Lęborku, tutejsi ludzie, koń, dwa koty, wpłyną na Ciebie jeszcze bardziej twórczo. Joanna Magnor-Kozłowska